poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdziały dopiero w Marcu.

Bardzo was przepraszam, ale rozdziały będą dopiero po 5 Marca. :) Przepraszam, że tak się stało i musicie czekać xx
Kocham was! <3 Nataliee xx

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 3

Kiedy się obudziłam, wszystko mnie bolało, nic nie pamiętam. Gdzie ja jestem? Czemu mam zawiązane ręce i nogi? Co to za pokój? Jest bardzo ładny, ale z kratami? Zostałam porwana, czy to tylko sen? Próbowałam się uwolnić, ale nic to nie dało. Dlaczego tutaj jestem? Boże, zadaje tyle pytań,a sama nie znam odpowiedzi. Siedzę, znaczy leżę w łóżku chyba wieczność, Bolą mnie ręce i kark. Zaczęłam się wiercić, chciałam, żeby coś się poluźniło, zamiast tego wylądowałam na ziemi. Super.Co teraz? O nie.. Słyszę kroki. Błagam, żeby był to jakiś miły chłopak, który od razu nie zacznie mnie bić, błagam. Ktoś włożył klucz i zakręca ze dwa razy. Drzwi się otwierają, wchodzą dwaj mężczyźni, prędzej chłopacy mniej więcej w moim wieku. Pierwszy chłopak wygląda na starszego od drugiego, szatyn jest dość wysoki, oczy ma niebiesko-szare. Wygląda jak normalny chłopak, jakby nie chciał nikogo zabić czy porwać, ze względu jakie ma tatuaże. Jego przyjaciel/szef jak się tam nazywają, wygląda jak alfons. Ma dość lokowate brązowe włosy, i zielone oczy. Ubrał się jakby szedł na jakieś spotkanie. Może ma taki styl? Ja chce stąd wyjść! Czy ja proszę o wiele? Lokowaty podchodzi do mnie z uśmieszkiem na twarzy. Pomocy..
- Witaj.- Powiedział ochrypniętym głosem.-Wygodnie się leżało na ziemi?-Zapytał sarkastycznie, nic nie odpowiedziałam, bo bałam się co by zrobił.-Louis, połóż ją na łóżku i odwiąż ją.-Powiedział, a szatyn podszedł do mnie i uśmiechnął się, po chwili podniósł mnie z ziemi i położył na łóżku, zaczął odwiązywać moje ręce i nogi. Jaka ulga.
-Dziękuję.-Powiedziałam.
-Myślałem, ze będziesz jakoś małomówna. Dobra do rzeczy. Louis, kolega obok będzie ci "towarzyszył", czyli będzie ci dawał jedzenie, myć, i pilnować żebyś nigdzie nie uciekła, zaprowadzał tam gdzie ja powiem i nie ma żadnych sprzeciwień, okej? A i jeszcze zasady są takie. ,,Nigdy nie mówimy "nie", słuchasz się mnie jeśli ci nawet coś nie odpowiada, każda próba ucieczki, jest karą dla ciebie. Możesz mówić na mnie Harry, Pan Harry, jak wolisz, rozumiemy się? Nie chcę cię bić czy poniżać, jeśli nie stworzysz nam kłopotów. Jakieś pytania?-Myślałam, że będzie gorzej, niż na początek znajomości,jak mnie zobaczy na ziemi. Miałam obawy, że mnie pobije, czy nawet zgwałci.
-Em, tak. Mam kilka. Czemu zostałam porwana? Czemu on ma mnie myć? Przecież ja umiem sama się wykąpać. Ile tutaj będę siedzieć?
- Z porwaniem i tym, kiedy tu będziesz siedzieć niedługo się dowiesz. Tak na wszelki wypadek, żebyś nie uciekła.
-Jak ja mam uciec, jak wszystkie okna są za kratami? Dobra nie mam pytań.
-Dobrze, to ja cię tu z nim zostawiam, i zapamiętaj to co powiedziałem.- Po chwili wyszedł, nie polubiłam go. Czemu mam go polubić jak on mnie porwał? Jebać moją logikę. Szatyn podszedł do mnie i usiadł na łóżku.
-Boisz się mnie?-Zapytał, w sumie powinnam, ale jakoś się zbytnio nie boje. Ale wolę być cicho.- Nie musisz się mnie bać, na prawdę. Jestem inny niż oni. Z resztą za jakimś czasem sama się przekonasz, bardziej mnie poznasz i zobaczysz. Masz na imię Alexandra, prawda?-Kiwnęłam głową, że ma rację,musieli się chyba dużo o mnie dowiedzieć, zastanawiam się ile.-Jesteś głodna? Na prawdę, jeśli chcesz coś zjeść, napić to mów. Ach, jakbym był w twojej sytuacji tak samo bym robił, rozumiem. Ale z czasem się przyzwyczaisz, bo trochę długo tu zostaniesz.
-Ile?-Odważyłam się wreszcie dowiedzieć.
-Nie powinienem tego mówić, z resztą dowiedziałabyś się.
-Proszę.. Chcę wiedzieć ile tu wytrzymam, czy nie.
-Dopóki Twój ojczym nam nie zapłaci, dalej nie mogę powiedzieć, przepraszam. To jesteś głodna czy nie?-Kiwnęłam głową na tak. Uśmiechnął się i wyszedł z pokoju zamykając je na klucz. Nagle przypomniała mi się rozmowa ojczyma z tym gościem, za pewne z Harry'm. Chodziło mu o mnie! Jezu, jestem taka tępa, czemu ja o tym nie pomyślałam? Byłabym bardziej ostrożniejsza i tutaj bym nie trafiła. Brawo Alex! JAK JA MAM TUTAJ ŻYĆ, NIE MA ANI INTERNETU, LAPTOPA CZY TELEFONU! NOSZ KURWA. Na tumblr się będą martwić.. Nie, wcale mój tumblr nie jest popularny, wcale. Chodzę po pokoju w kółko i w kółko i nic. Nie mam pomysłu. Zaczęłam grzebać w szafkach, wow są nowe ciuchy w moim rozmiarze.Przeglądając szafy znalazłam blok, kredki farby itp do narysowania/malowania i szkicowania. Wzięłam wszystko i rzuciłam się razem z nimi na łóżko, zastanawiając się co narysować. W tym pokoju nic ciekawego nie ma, na dworze też nic. I nagle przyszedł mi pomysł na rysowanie, postanowiłam narysować Louis'a. Zaczęłam go rysować i szczerze mówiąc, wkręciło mnie. Zaczęłam od podstawowych rzeczy, głowa, nos, uszy usta itp.
Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają, przekręciłam kilka kartek do przodu, żeby nie zauważył, co rysuje.
-Jestem.-Odpowiedział i podał mi tacę z jedzeniem.- Jak tylko zjesz musimy iść w pewne miejsce, muszę cię tylko ostrzec przed Zayn'em. Za każde złe słowo, które powiesz, kara. Nawet się nie sprzeciwiaj, dobrze?-Pokiwałam głową. Ale ja nie umiem.. zawsze wstawiam na swoim i po prostu nie umiem się sprzeciwiać. Kiedy zjadłam, Louis wyciągnął z kieszeni czarną długą opaszkę, gdzie nie będę mogła nic widzieć. Zaczynam się bać. Zawiązał wokoło moich oczu i pomógł mi wstać. Wyszliśmy.
Ciekawe jaki wielki ten dom, bo wydaje mi się że idziemy wieczność.Usłyszałam jak otworzył drzwi i pomógł mi przez nie wejść. Od razu kiedy weszłam przez próg zostałam mocno szarpnięta. Ała, mam czucie chuju. Ciągnął mnie, i nagle przestał. Prawie się przewróciłam, chyba potknęłam się o krzesło.
-Uważaj jak chodzisz.-Powiedział zimnym głosem. Zdjął mi opaskę, rozejrzałam się dookoła pokoju, była to piwnica. Każdy z nich miał maski, jeden z nich podszedł do mnie, dotknął mojego ramienia i zaczął mnie prowadzić, żebym usiadła na krześle. Panie Boże, zabierz mnie stąd. Usiadłam, a oni zaczęli mnie wiązać. Boli w chuj. Zaczęłam się wiercić, ale momentalnie dostałam w twarz. Za co? Zaczęłam płakać.
-Przestań płakać jeśli nie chcesz dostać drugi raz.- Jak mam przestać płakać, jak to kurwa bolało? O nie, nie jestem zabawką.
- Jak mam kurwa nie płakać?! Porwaliście mnie, nie wiem czego chcecie, walnąłeś mnie i mam przestać płakać bo ty tego chcesz?- Wkurwił się, chociaż ma zakrytą twarz, ale nie oczy, po oczach można wywnioskować. Znowu mnie uderzył, kilkakrotnie. Boli.
-Zayn, przestań.-Nagle odezwał się Louis, Bogu dzięki, myślałam, że umrę.-To ją boli.
-Niedługo będzie ją boleć tak, że będzie błagać o śmierć.-Co kurwa mać?-Dobra, macie kamerę?
-Wszystko jest gotowe.-Odezwał się drugi z zamaskowanych. Zaklelili mi mi usta taśmą i przede mną postawili kamerę. Oni chcą wysłać nagranie, gdzie jestem z nimi..  Boję się.
- Drodzy Pani i Pan Smith..-Zaczął pierdolić Zayn.- Za pewne zamartwiacie się, gdzie jest wasza i jedyna córka? Nie wiecie, gdzie od kilku dni jest, co robi, czy nawet żyje? Nie musicie się martwić, jak na razie.- Nagle się odsunął i przybliżył się do mnie.- Jest tutaj z nami, cała i zdrowa. Nawet nie wiecie, jak bardzo tęskni za domem, jak najszybciej chce stąd wyjść. No właśnie.. Jeśli kasa do nas jak najszybciej trafi, tym szybciej uwolnimy Alexandrę.. Jeśli chcecie ją w ogóle zobaczyć. Urocza z niej dziewczynka Zero policji, albo nigdy jej nie zobaczycie. .- Zaczęły łzy mi lecieć z oczu.- No dobra malutka. Powiedz, jak bardzo chcesz wrócić do domu.- Jak najmocniej zdjął taśmę z moich ust, wydarłam się, bolało jak cholera.. Nie odzywałam się, płakałam dalej. Wiem, że nic mi w tym nie pomoże. Dostałam mocno w twarz, kilkakrotnie.
- Proszę, nie rób mi tego..-Zaczęłam błagać.
-Powiedz to, co ja powiedziałem przed chwilą.
-Ja-a chcę wrócić do do-omu, proszę.-Ledwo co powiedziałam.-Przestali już kręcić, jeden z nich wziął z kamery kasetę i gdzieś z nią wyszedł. Louis zaczął mnie odwiązywać, byłam zbyt przestraszona, żeby wstać. Jestem zszokowana co się stało.
-Chodź.-Powiedział brunet i wziął moją rękę. Zaczęliśmy iść do tymczasowego mojego pokoju. kiedy weszliśmy rzuciłam się na łóżko, zaczęłam ryczeć w poduszkę jak opętana. Boli mnie wszystko, biją mnie praktycznie za nic, trzymają mnie tu jak niewolnicę. Czemu musiało mnie to spotkać, dlaczego? Nawet nie wiem, gdzie ja jestem, nie wiem czy jestem daleko od domu. Znajomi się martwią, rodzice i rodzina też. A oni? Cieszą się czyimś nieszczęściem! Lubią to, jaki ból sprawiają innym.
-Alex..- Nagle odezwał się Louis.- Nie płacz.. Tym sposobem nie rozwiążesz problemów, czy nawet cię wypuszczą.
-Nie wiesz jak ja się czuje. Nie rozumiesz co ja przeżywam.. Gdyby mój ojczym nie był winny wam tyle pieniędzy.. Byłabym teraz z przyjaciółmi, gdzie tęsknią i martwią się o mnie, umierają ze strachu, czy ja żyje czy nie,moja rodzina.. ALE NIE, TWOI ZNAJOMI MAJĄ TO W DUPIE I POTRZEBUJĄ PIENIĘDZY, A JEDYNY SPOSÓB JAKI WAM PRZYSZEDŁ DO GŁOWY, TO PORWANIE MNIE!-Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, brunet przybliżył się do mnie i zaczął mnie uspokajać, przytulał mnie i mówi, że będzie dobrze, że niedługo stąd wyjdę.
- Trochę się uspokoiłaś?-Zapytał.
-No nawet..
- Pamiętaj, jeśli coś się dzieje, nic nie zrobiłaś,a Zayn cię biję bez powodu, wołaj mnie. Zawsze będę, gdy coś musisz z siebie wydusić, powiedz mi, pomogę ci, ponieważ jesteś najwspanialszą dziewczyną, jaką pierwszy raz w życiu spotkałem.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                                    Jeśli przeczytałaś/eś skomentuj
                                                     Nie wymagam zbyt wiele  <3