poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdziały dopiero w Marcu.

Bardzo was przepraszam, ale rozdziały będą dopiero po 5 Marca. :) Przepraszam, że tak się stało i musicie czekać xx
Kocham was! <3 Nataliee xx

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 3

Kiedy się obudziłam, wszystko mnie bolało, nic nie pamiętam. Gdzie ja jestem? Czemu mam zawiązane ręce i nogi? Co to za pokój? Jest bardzo ładny, ale z kratami? Zostałam porwana, czy to tylko sen? Próbowałam się uwolnić, ale nic to nie dało. Dlaczego tutaj jestem? Boże, zadaje tyle pytań,a sama nie znam odpowiedzi. Siedzę, znaczy leżę w łóżku chyba wieczność, Bolą mnie ręce i kark. Zaczęłam się wiercić, chciałam, żeby coś się poluźniło, zamiast tego wylądowałam na ziemi. Super.Co teraz? O nie.. Słyszę kroki. Błagam, żeby był to jakiś miły chłopak, który od razu nie zacznie mnie bić, błagam. Ktoś włożył klucz i zakręca ze dwa razy. Drzwi się otwierają, wchodzą dwaj mężczyźni, prędzej chłopacy mniej więcej w moim wieku. Pierwszy chłopak wygląda na starszego od drugiego, szatyn jest dość wysoki, oczy ma niebiesko-szare. Wygląda jak normalny chłopak, jakby nie chciał nikogo zabić czy porwać, ze względu jakie ma tatuaże. Jego przyjaciel/szef jak się tam nazywają, wygląda jak alfons. Ma dość lokowate brązowe włosy, i zielone oczy. Ubrał się jakby szedł na jakieś spotkanie. Może ma taki styl? Ja chce stąd wyjść! Czy ja proszę o wiele? Lokowaty podchodzi do mnie z uśmieszkiem na twarzy. Pomocy..
- Witaj.- Powiedział ochrypniętym głosem.-Wygodnie się leżało na ziemi?-Zapytał sarkastycznie, nic nie odpowiedziałam, bo bałam się co by zrobił.-Louis, połóż ją na łóżku i odwiąż ją.-Powiedział, a szatyn podszedł do mnie i uśmiechnął się, po chwili podniósł mnie z ziemi i położył na łóżku, zaczął odwiązywać moje ręce i nogi. Jaka ulga.
-Dziękuję.-Powiedziałam.
-Myślałem, ze będziesz jakoś małomówna. Dobra do rzeczy. Louis, kolega obok będzie ci "towarzyszył", czyli będzie ci dawał jedzenie, myć, i pilnować żebyś nigdzie nie uciekła, zaprowadzał tam gdzie ja powiem i nie ma żadnych sprzeciwień, okej? A i jeszcze zasady są takie. ,,Nigdy nie mówimy "nie", słuchasz się mnie jeśli ci nawet coś nie odpowiada, każda próba ucieczki, jest karą dla ciebie. Możesz mówić na mnie Harry, Pan Harry, jak wolisz, rozumiemy się? Nie chcę cię bić czy poniżać, jeśli nie stworzysz nam kłopotów. Jakieś pytania?-Myślałam, że będzie gorzej, niż na początek znajomości,jak mnie zobaczy na ziemi. Miałam obawy, że mnie pobije, czy nawet zgwałci.
-Em, tak. Mam kilka. Czemu zostałam porwana? Czemu on ma mnie myć? Przecież ja umiem sama się wykąpać. Ile tutaj będę siedzieć?
- Z porwaniem i tym, kiedy tu będziesz siedzieć niedługo się dowiesz. Tak na wszelki wypadek, żebyś nie uciekła.
-Jak ja mam uciec, jak wszystkie okna są za kratami? Dobra nie mam pytań.
-Dobrze, to ja cię tu z nim zostawiam, i zapamiętaj to co powiedziałem.- Po chwili wyszedł, nie polubiłam go. Czemu mam go polubić jak on mnie porwał? Jebać moją logikę. Szatyn podszedł do mnie i usiadł na łóżku.
-Boisz się mnie?-Zapytał, w sumie powinnam, ale jakoś się zbytnio nie boje. Ale wolę być cicho.- Nie musisz się mnie bać, na prawdę. Jestem inny niż oni. Z resztą za jakimś czasem sama się przekonasz, bardziej mnie poznasz i zobaczysz. Masz na imię Alexandra, prawda?-Kiwnęłam głową, że ma rację,musieli się chyba dużo o mnie dowiedzieć, zastanawiam się ile.-Jesteś głodna? Na prawdę, jeśli chcesz coś zjeść, napić to mów. Ach, jakbym był w twojej sytuacji tak samo bym robił, rozumiem. Ale z czasem się przyzwyczaisz, bo trochę długo tu zostaniesz.
-Ile?-Odważyłam się wreszcie dowiedzieć.
-Nie powinienem tego mówić, z resztą dowiedziałabyś się.
-Proszę.. Chcę wiedzieć ile tu wytrzymam, czy nie.
-Dopóki Twój ojczym nam nie zapłaci, dalej nie mogę powiedzieć, przepraszam. To jesteś głodna czy nie?-Kiwnęłam głową na tak. Uśmiechnął się i wyszedł z pokoju zamykając je na klucz. Nagle przypomniała mi się rozmowa ojczyma z tym gościem, za pewne z Harry'm. Chodziło mu o mnie! Jezu, jestem taka tępa, czemu ja o tym nie pomyślałam? Byłabym bardziej ostrożniejsza i tutaj bym nie trafiła. Brawo Alex! JAK JA MAM TUTAJ ŻYĆ, NIE MA ANI INTERNETU, LAPTOPA CZY TELEFONU! NOSZ KURWA. Na tumblr się będą martwić.. Nie, wcale mój tumblr nie jest popularny, wcale. Chodzę po pokoju w kółko i w kółko i nic. Nie mam pomysłu. Zaczęłam grzebać w szafkach, wow są nowe ciuchy w moim rozmiarze.Przeglądając szafy znalazłam blok, kredki farby itp do narysowania/malowania i szkicowania. Wzięłam wszystko i rzuciłam się razem z nimi na łóżko, zastanawiając się co narysować. W tym pokoju nic ciekawego nie ma, na dworze też nic. I nagle przyszedł mi pomysł na rysowanie, postanowiłam narysować Louis'a. Zaczęłam go rysować i szczerze mówiąc, wkręciło mnie. Zaczęłam od podstawowych rzeczy, głowa, nos, uszy usta itp.
Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają, przekręciłam kilka kartek do przodu, żeby nie zauważył, co rysuje.
-Jestem.-Odpowiedział i podał mi tacę z jedzeniem.- Jak tylko zjesz musimy iść w pewne miejsce, muszę cię tylko ostrzec przed Zayn'em. Za każde złe słowo, które powiesz, kara. Nawet się nie sprzeciwiaj, dobrze?-Pokiwałam głową. Ale ja nie umiem.. zawsze wstawiam na swoim i po prostu nie umiem się sprzeciwiać. Kiedy zjadłam, Louis wyciągnął z kieszeni czarną długą opaszkę, gdzie nie będę mogła nic widzieć. Zaczynam się bać. Zawiązał wokoło moich oczu i pomógł mi wstać. Wyszliśmy.
Ciekawe jaki wielki ten dom, bo wydaje mi się że idziemy wieczność.Usłyszałam jak otworzył drzwi i pomógł mi przez nie wejść. Od razu kiedy weszłam przez próg zostałam mocno szarpnięta. Ała, mam czucie chuju. Ciągnął mnie, i nagle przestał. Prawie się przewróciłam, chyba potknęłam się o krzesło.
-Uważaj jak chodzisz.-Powiedział zimnym głosem. Zdjął mi opaskę, rozejrzałam się dookoła pokoju, była to piwnica. Każdy z nich miał maski, jeden z nich podszedł do mnie, dotknął mojego ramienia i zaczął mnie prowadzić, żebym usiadła na krześle. Panie Boże, zabierz mnie stąd. Usiadłam, a oni zaczęli mnie wiązać. Boli w chuj. Zaczęłam się wiercić, ale momentalnie dostałam w twarz. Za co? Zaczęłam płakać.
-Przestań płakać jeśli nie chcesz dostać drugi raz.- Jak mam przestać płakać, jak to kurwa bolało? O nie, nie jestem zabawką.
- Jak mam kurwa nie płakać?! Porwaliście mnie, nie wiem czego chcecie, walnąłeś mnie i mam przestać płakać bo ty tego chcesz?- Wkurwił się, chociaż ma zakrytą twarz, ale nie oczy, po oczach można wywnioskować. Znowu mnie uderzył, kilkakrotnie. Boli.
-Zayn, przestań.-Nagle odezwał się Louis, Bogu dzięki, myślałam, że umrę.-To ją boli.
-Niedługo będzie ją boleć tak, że będzie błagać o śmierć.-Co kurwa mać?-Dobra, macie kamerę?
-Wszystko jest gotowe.-Odezwał się drugi z zamaskowanych. Zaklelili mi mi usta taśmą i przede mną postawili kamerę. Oni chcą wysłać nagranie, gdzie jestem z nimi..  Boję się.
- Drodzy Pani i Pan Smith..-Zaczął pierdolić Zayn.- Za pewne zamartwiacie się, gdzie jest wasza i jedyna córka? Nie wiecie, gdzie od kilku dni jest, co robi, czy nawet żyje? Nie musicie się martwić, jak na razie.- Nagle się odsunął i przybliżył się do mnie.- Jest tutaj z nami, cała i zdrowa. Nawet nie wiecie, jak bardzo tęskni za domem, jak najszybciej chce stąd wyjść. No właśnie.. Jeśli kasa do nas jak najszybciej trafi, tym szybciej uwolnimy Alexandrę.. Jeśli chcecie ją w ogóle zobaczyć. Urocza z niej dziewczynka Zero policji, albo nigdy jej nie zobaczycie. .- Zaczęły łzy mi lecieć z oczu.- No dobra malutka. Powiedz, jak bardzo chcesz wrócić do domu.- Jak najmocniej zdjął taśmę z moich ust, wydarłam się, bolało jak cholera.. Nie odzywałam się, płakałam dalej. Wiem, że nic mi w tym nie pomoże. Dostałam mocno w twarz, kilkakrotnie.
- Proszę, nie rób mi tego..-Zaczęłam błagać.
-Powiedz to, co ja powiedziałem przed chwilą.
-Ja-a chcę wrócić do do-omu, proszę.-Ledwo co powiedziałam.-Przestali już kręcić, jeden z nich wziął z kamery kasetę i gdzieś z nią wyszedł. Louis zaczął mnie odwiązywać, byłam zbyt przestraszona, żeby wstać. Jestem zszokowana co się stało.
-Chodź.-Powiedział brunet i wziął moją rękę. Zaczęliśmy iść do tymczasowego mojego pokoju. kiedy weszliśmy rzuciłam się na łóżko, zaczęłam ryczeć w poduszkę jak opętana. Boli mnie wszystko, biją mnie praktycznie za nic, trzymają mnie tu jak niewolnicę. Czemu musiało mnie to spotkać, dlaczego? Nawet nie wiem, gdzie ja jestem, nie wiem czy jestem daleko od domu. Znajomi się martwią, rodzice i rodzina też. A oni? Cieszą się czyimś nieszczęściem! Lubią to, jaki ból sprawiają innym.
-Alex..- Nagle odezwał się Louis.- Nie płacz.. Tym sposobem nie rozwiążesz problemów, czy nawet cię wypuszczą.
-Nie wiesz jak ja się czuje. Nie rozumiesz co ja przeżywam.. Gdyby mój ojczym nie był winny wam tyle pieniędzy.. Byłabym teraz z przyjaciółmi, gdzie tęsknią i martwią się o mnie, umierają ze strachu, czy ja żyje czy nie,moja rodzina.. ALE NIE, TWOI ZNAJOMI MAJĄ TO W DUPIE I POTRZEBUJĄ PIENIĘDZY, A JEDYNY SPOSÓB JAKI WAM PRZYSZEDŁ DO GŁOWY, TO PORWANIE MNIE!-Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, brunet przybliżył się do mnie i zaczął mnie uspokajać, przytulał mnie i mówi, że będzie dobrze, że niedługo stąd wyjdę.
- Trochę się uspokoiłaś?-Zapytał.
-No nawet..
- Pamiętaj, jeśli coś się dzieje, nic nie zrobiłaś,a Zayn cię biję bez powodu, wołaj mnie. Zawsze będę, gdy coś musisz z siebie wydusić, powiedz mi, pomogę ci, ponieważ jesteś najwspanialszą dziewczyną, jaką pierwszy raz w życiu spotkałem.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                                                    Jeśli przeczytałaś/eś skomentuj
                                                     Nie wymagam zbyt wiele  <3    


wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 2

Siedziałam na krześle i pisałam na tumblr co dzisiaj robiłam . Kiedy skończyłam, zobaczyłam że na zegarku jest godzina 21:40. Czemu ciągle zadaje sobie te same pytania? "Czy ktoś na prawdę mnie śledził? Czy to tylko moja iluzja?" Czułam to już kilka dni.. Może dłużej? Nie potrafię tego określić..  Jutro szkoła, 5 dni harowania, słuchania krytyki nauczycieli i wrzaski osób ze szkoły. Mogło by się coś wydarzyć ciekawego albo no nie wiem, strasznego? Tylko zawsze to samo. Próbowałam się uczyć, rozmyślałam o mojej przyszłość. Czy coś może się zdarzyć za miesiąc? Kilka dni? Za chwilę? Nic nie wiedziałam.. Kiedy rozmyślałam zamykały mi się oczy.. zasnęłam.                                                                                                                                                              "Proszę, zostaw mnie! Pomocy! Nie rób mi krzywdy, błagam.. Nie!"Obudziłam się cała spocona i wystraszona. Patrzyłam dookoła pokoju cała roztrzęsiona, to tylko sen. Spojrzałam na zegarek, była 7:55. Super, a na 8:30 mam zajęcia. Wstałam i podbiegłam do szafki, żeby wyjąć ciuchy na zmianę, wzięłam je i szybkimi krokami pobiegłam do łazienki. Ubrałam się, uczesałam (zostawiłam rozpuszczone włosy), umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Spakowałam książki, wzięłam torbę i wyszłam biegiem z pokoju. Kiedy wparowałam do kuchni poprosiłam mamę, żeby zawiozła mnie do szkoły. Zgodziła się, poszła się wyszykować, bo była w piżamie, dała mi talerz z Tostami i zaczęłam je jeść, pycha. Po 10 minutach przyszła ubrana z pokoju, założyłyśmy buty i płaszcze, wzięła kluczyki i wyszłyśmy z domu. Otworzyłam bramę, a mama wyjechała z naszego terenu, wsiadłam do samochodu i ruszyłyśmy do szkoły. Przez całą drogę nie odzywałyśmy się, mama zawsze się skupia na prowadzeniu i rzadko kiedy gada w samochodzie. Kiedy dojechałyśmy, dała mi 20 funtów na jakieś kanapki. Podziękowałam jej i wyszłam z samochodu kierując się do szkoły. Kiedy weszłam skierowałam się do szatni zostawić płaszcz. Po wyjściu poszłam zobaczyć jaką mam dzisiaj pierwszą lekcje. Francuski?! Nienawidzę go, chociaż ma z niego same piątki, nie przepadam za nim, wolę niemiecki. Wkurzona poszłam pod salę, no nie dzwonek. Pobiegłam, kiedy dotarłam weszłam do klasy, ale na szczęście nie było nauczycielki. Usiadłam na swoim miejscu, wyciągnęłam książki i zaczęłam powtarzać sobie, co na dzisiaj pani zadała.
Minęło 5 minut i jeszcze nie przyszła,dziwne. Po chwili wszedł dyrektor, wyglądał na wkurzonego,
-Od dzisiaj nie macie lekcji z Panią William, niespodziewanie powiedziała, że odchodzi od nas. Jak na razie Francuski jest odwołany, dopóki nie znajdzie się pewna osoba na jej miejsce. Dziękuje.- I po chwili wyszedł z klasy, wszyscy się darli ze szczęścia. Pani William była najgorszą nauczycielką z całej szkoły, nikt jej nie lubił. Aż się dziwie, że chciała odejść. Kiedy chciałam wyjść z klasy złapał mnie za ramię Brad. Czego on chce? Nie rozumie, że nie chce z nim chodzić?On jest we mnie zakochany, popularny chłopak z całej szkoły, a ja jestem cichą myszką. Nigdy go nie zrozumiem.
-Hej Alex. Mam do ciebie pytanie.
-Hej, i nie, nie będę z tobą chodzić.-Powiedziałam, pyta się mnie o to co tydzień. Nigdy nie da za wygraną.
-Nie o to mi chodzi, jak na razie.-Powiedział z uśmiechem na twarzy.-Za tydzień jest u mnie impreza i chciałbym, żebyś przyszła. Przemyśl to.
- Nie chcę być nie miła, ale czy ja wyglądam jakbym chodziła na imprezy? Nie wiem czy przyjdę, zastanowię się.
-Zastanów się szybko, bo będę cię dręczył przez cały tydzień czy przyjdziesz.-Kurwa, on nie odpuści, muszę się zgodzić.
-Ech, no dobrze, przyjdę.NAWET NIE PYTAJ O CHODZENIE, BO WIESZ CO JA POWIEM.
-Haha no dobrze, to ja lecę.-Powiedział i opuścił salę. No nie, jeszcze woła mnie moja przyjaciółka, Nicole, super.
-Czeeeść Aleeex!-Powiedziała z uśmiechem na twarzy, serio?-Brad zaprosił cię na imprezę? Idziesz?
-Musiałam się zgodzić, gdyż by mnie gnębił cały tydzień, czy przyjdę.
-To super, jego imprezy są najlepsze niż inne, naprawdę. Nie będziesz żałować, obiecuje!
-Jak ty jesteś to za pewne nie.-Powiedziałam. I poszłyśmy do sali, gdzie naszą następną lekcją miała być matematyka.

Jeszcze tylko dwie lekcje i do domu, Chemia i W-F. Chemia jeszcze nie najgorsza, niż wf. Babka nas strasznie wykańcza,niektórzy przez nią wylądowali w szpitalu, gdyż nie mogli oddychać lub z przemęczenia mdleli. Ale nic z tego nie robi i dalej nas katuje. Jednym słowem: MASAKRA.
Powtarzałam sobie ostatnie tematy, dzisiaj kartkówka a ja nie chcę zawalić.Dzwonek, wszyscy weszli do sali i zajęli swoje miejsca, po chwili weszła do klasy Pani Stone i zajęła swoje miejsce przy biurku.
-Witam was moi drodzy, przed rozdaniem kartkówek, sprawdzę listę obecności.-I zaczęła czytać osoby z klasy, a ja przypominałam 3 ostatnie tematy do kartkówki.
-Alexandra Smith, obecna?- Nagle usłyszałam moje imię i nazwisko.
-Jestem Pani profesor.-Odpowiedziałam i skończyła czytać, gdyż jestem ostatnia na liście.
-No dobrze, więc chowamy książki i piórniki! Żadnego ściągania, gdy kogoś przyłapie, jedynka bez możliwości poprawiania!- I zaczęła rozdawać kartkówki, Kiedy dostałam swoją kartkę i zobaczyłam jakie są zadania myślałam, że pęknę ze śmiechu. Przecież tu jest taka prościzna. Zaczęłam pisać i zrobiłam wszystkie zadania i sprawdzając je w ciągu 3 minut. Oddałam jako pierwsza kartkówkę i wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Usiadłam do swojej ławki i zaczęłam czytać z podręcznika dzisiejszy temat. kiedy każdy skończył, pani profesor zapisywała temat i notatki z dzisiejszej lekcji..Po 35 minutach lekcji zadzwonił dzwonek na przerwę Pani nas zatrzymała na chwile, podała nam prace domową i żeby obowiązkowo zrobić projekt. Jutro nas podzieli na 3 osobowe grupy. Wyszłam z sali, wprost do szatni dla dziewcząt, żeby się przebrać i zacząć ćwiczyć. Po ćwiczeniach babka oznajmiła,żebyśmy już przestały, gdzie Bogu za to bardzo dziękuje i zamiast tego będziemy grać w siatkówkę. Podzieliłyśmy się na grupy i zaczęłyśmy grać. Po 3 minutach grania, nasza drużyna wygrywała 5:2.
Zadzwonił dzwonek, nareszcie do domu.  Drużyna, w której była wygrała 15:10. Każdy mówił, że świetnie sobie radziłam, gdyby nie ja nie wygraliby itp. Poszłam się przebrać, zdjęłam bluzkę i założyłam moją, którą dzisiaj chodziłam przez 7 godzin i do tego zdjęłam krótkie spodenki i założyłam długie. Uczesałam się, wyperfumowałam się, czuć było ode mnie na kilometr i wyszłam z szatni prosto po mój płaszcz. Założyłam go i wyszłam ze szkoły, nie no serio? Nicole..
-Hej! Alex! Śpieszy ci się do domu?- Zapytała.
-Nie, a co?
-Bo chciałam pogadać, nudzi mi się i nie mam co robić.-Powiedziała i zaczęłyśmy rozmawiać. Dowiedziałam się, że ma chłopaka i chodzi do przeciwległej klasy.., ONI CHODZĄ PRZEZ TYDZIEŃ I MI NAWET NIC NIE POWIEDZIAŁA!
-Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś, że masz już kogoś?-Zapytałam.
-Connor nie chciał, żeby ktoś się dowiedział, jak na razie, bo z dwa tygodnie temu zerwał ze swoją dziewczyną dla mnie, nic do niej nie czuł, a do mnie coś tak i wiesz, że ja do niego też, nie? No właśnie i nie chcieliśmy, żeby to szybko się rozniosło.
-Kobieto zwolnij, bo aż tchu ci brakuje.-Zaśmiałam się.
-Czemu nie chcesz chodzić z Bradem? Przecież tak się stara o ciebie. Nie rozumiem tego.
-Nie zrozumiesz tego, bo go nie kocham. Lubię go, no ale nic do niego nie czuje.
-A w ogóle jesteś w kimś zakochana?-Czemu ona tak pyta o te związki?
-Nie jestem i na razie nie chcę. To przyjdzie z czasem, a jak na razie nie śpieszy mi się w te związki.
-Woah, gadamy już ponad godzinę, a ja już dawno w domu powinnam być, no trudno, to ja lecę widzimy się jutro. Pa kochana!-Powiedziała i poszła w swoim kierunku, ja poszłam w innym kierunku, a moja droga do domu zajmuje około 20 minut. Szłam rozmyślając, czemu od podstawówki do nikogo nic nie czuję? Brad walczy o to, żeby ze mną chodzić,a go olewam z powodu że nic nie czuje do niego. Czy ja czekam na moment, kiedy ujrzę swoją pierwszą miłość? Jestem pojebana. No nie.. Park. Nienawidzę przechodzić przez niego, czuję się wtedy dziwnie. Kurwa, znów te uczucie jakby ktoś mnie śledził.. I to nie zmyśliłam, w moją stronę biegło 3 mężczyzn! Biegłam szybko, żeby mnie tylko nie dogonili, czemu w tym parku nikogo nie ma?! Poczułam jak ktoś mocno mnie szarpnął i przyłożył mi do twarzy chusteczki.. Straciłam przytomność..
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam ponownie z nowym rozdziałem! Jeśli są jakieś błędy to bardzo przepraszam:) Od 3 rozdziału zacznie się coś dziać, a co? Tego dowiecie się później. :) Jeśli coś wam się w tym rozdziale nie podoba, to bardzo przepraszam, ale piszę wszystko po swojemu. KOMENTARZE MILE WIDZIANE :) Nie przyjmuje hejtów:) Sory, że krótki.

czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział w następnym tygodniu. Przepraszam.

No niestety jak tytuł wskazuje, rozdział będzie w następnym tygodniu, Bardzo was przepraszam, ale muszę poprawić oceny. Rozdział będę zapisywać w zeszycie, i pojawi się w Piątek (19.12).

Przepraszam was bardzo! <3
Nataliee xx

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 1

                                                                        Rozdział 1
Obudziło mnie światło dobiegające z dworu. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do drzwi, gdzie miałam zejść do kuchni. Jestem zbyt nie wyspana, żeby pójść do łazienki i się ogarnąć. Dzisiaj jest Niedziela, dzień,w którym nie wychodzę z domu, jedynie na spacer z moim psem i  z powrotem do domu oglądać filmy w moim pokoju i napisać coś na tumblr, czy przejrzeć facebook'a. Kiedy zeszłam na dół zobaczyłam na zegarku godzinę 11:12. Poszłam do kuchni i zobaczyłam jak moja mama robi śniadanie.
-Cześć skarbie, już wstałaś?-Zapytała z uśmiechem na twarzy.
-Tak, co robisz na śniadanie?-Zapytałam.
-Bekon i smażone jajka.-Odpowiada.-Pójdź po ojczyma, budziłam go z 15 minut temu. Miał się tylko ubrać i umyć zęby.-Powiedziała, poszłam na górę do sypialni mamy i Davida. Miałam już zapukać, gdy usłyszałam jego dziwną rozmowę.
-Zapłacę wam niedługo.. -On ma jakieś długi?
-Masz na to 2 dni..-Miał na głośno mówiący, strasznie młody ten głos. Ej, robi się ciekawie.
-2 dni?! Przecież nie mam  tyle ile trzeba, trochę mi brakuje! Dajcie mi miesiąc, a wam oddam.-Ojczym, w co ty się wpakowałeś?
-Ile ci brakuje?!-Ten głos robi się coraz straszniejszy.
-2 mln.- Ile?! 2 mln?! Jezu święty, aż mi się w głowie zakręciło. Tyle mu brakuje, to ciekawe ile pożyczył? 10 mln? Może więcej?
-Masz czas do jutra, albo będziesz bardzo żałować.-I się rozłączył, zaczynam się bać.. Zapukałam i weszłam do środka, siedział załamany na łóżku.
-Hej, um..mama czeka na ciebie na dole, i chciała ci przekazać, że wszystko jest gotowe..-Powiedziałam-Coś się stało, David?-Zapytałam.
-Nie, nic. Chodźmy.-Powiedział, zeszliśmy na dół. Śniadanie było gotowe, gdy mama nas zobaczyła uśmiechnęła się i wszyscy razem usiadliśmy do stołu zjeść śniadanie
-Co dziś będziecie robić?-Zapytała.
-Ja muszę dzisiaj jechać do pracy na kilka godzin.
-A ty, Alex?
-Ja to co zwykle robię co tydzień w Niedzielę. Wstaje, jem śniadanie, ide do pokoju obejrzeć film, następnie jem obiad, wychodzę z Maxem na dwór, wracam do domu, wchodzę na laptopa , jem kolacje, uczę się do ważnych przedmiotów, słucham muzyki i pisząc znów coś na laptopie i ide spać. Czyli to co zwykle robię w Niedzielę. -Mówię i zaczynam jeść bekon.- A ty, mamo?-Zapytałam.
-Ja za pewne będę sprzątać, prać i coś na podwórku robić, czyli sprzątać po Max'ie.-Opowiada. Wypiłam sok pomarańczowy i kończę moje śniadanie. Odpowiadam krótkie "Dziękuje" i biorę do rąk talerz, po czym wstawiam do zmywarki. Wychodzę z kuchni i podchodzę do balkonu,żeby wywietrzyć dom. Zobaczyłam, że Max chce wejść do domu. Otworzyłam i Max wbiegł szybko do domu. Czemu on jest wystraszony? Ciągle się trzęsie. Wzięłam go na ręce i zaprowadziłam go do mojej mamy. Przez jakiś czas pracowała w schronisku i pracowała też jako weterynarz. Podeszłam do niej i się zapytałam czy mogłaby zobaczyć co mu jest. Kiedyś było tak, że miał drzazgę w łapie, i się z tego powodu trząsł, nigdy nie piszczał.
Przeszukała jego łapy, brzuch, głowę, grzbiet i ogon,  ale nic nie miał. Dała mi go na ręce i zaprowadziłam go do mojego pokoju. Kogo on się tak wystraszył? Człowieka, psa, kreta, ptaka? Położyłam go na łóżku i zaczęłam przeglądać filmy, których nie oglądałam, a są podobno zajebiste. Wybrałam "Gwiazd naszych wina", dziwne, że jeszcze tego nie oglądałam. Włożyłam płytę do DVD, położyłam się na łóżku, a koło mnie leżał Max. I wtedy zaczął się film..
                                                                         ***
Film był cudowny! Tyle się wypłakałam.. Muszę go jeszcze raz obejrzeć. Wstałam z łóżka, założyłam kapcie i skierowałam się do łazienki ,wyglądałam tragicznie. Nie musiałam umyć włosów więc uczesałam włosy i zrobiłam kucyka, ubrałam się w luźne ciuchy,a następnie wyszłam z łazienki. Na zegarku widniała godzina 14:35, za pewne mama już zrobiła obiad. Wybiegłam z pokoju i poczułam piękny zapach z kuchni. Czyżby kurczak?
-Witam ponownie.-Powiedziałam wesoła na twarzy.
-Jaki film oglądałaś?-Zapytała i położyła kurczaka na stole.
- Gwiazd naszych wina.- Powiedziałam i zjadłam kawałek.
-Musiał być ciekawy.-Powiedziała i usiadła na stole.- Był wzruszający, smutny?
-Był cudowny. Musisz obejrzeć, jest cudowny i można się wypłakać. Kochasz takie filmy. Dziwne, że jeszcze tego nie oglądałam.
-Dzisiaj wieczorem sobie obejrzę, dobry kurczak?-Zapytała z uśmiechem na twarzy.
-Pyszny jak zawsze.-Odpowiedziałam. Zawsze jej dania wychodzą pysznie, ale najbardziej jej wychodzą ciasta.
- Za tydzień jedziemy do Londynu, do twojej chrzestnej. Zaprosiła nas na weekend. Dawno się z kuzynką nie widziałaś, i z ciocią.
-Przecież wiesz, że ja i Kate nie za bardzo się lubimy. Ja i ona to inne światy, mamo.
-Obiecałam, że przyjedziesz. Z resztą ona się ucieszyła, że przyjedziesz. Nie zaszkodzi ci wyjechać na 2 dni, David też jedzie.
-No dobrze, ale jak wpadnę do studni, to nigdy więcej tam nie jadę.
-Oni mają studnie?-Zapytała ze zdziwieniem.
-Nie wiedziałaś? Tyle lat tam jeździmy..
-Musi być dobrze ukryta.-Powiedziała.
-Żebyś wiedziała.-Skończyłam swój obiad i zaniosłam mój i mamy talerz do zmywarki.- No to ja idę z Maxem na spacer, wrócę za godzinę.-Powiedziałam, wzięłam smycz,Frisbee, a następnie do pokoju, po psa.  Gdy weszłam do pokoju, Max ze szczęścia zeskoczył z łóżka na widok smyczy. Ubrałam się w płaszcz, założyłam buty i zapięłam psa na smyczy, po czym wyszliśmy z pokoju, a następnie z domu.
Poszliśmy do parku, gdzie idzie się tylko 15 minut. Zawsze się tam bawię z psem, niektóre dzieci się z nim bawią, a rodzice nie mają nic przeciwko, jeśli pies nie ma wścieklizny. Kocham tego psa. Tyle lat namawiałam mamę, żeby go kupiła. Cieszyłam się jak głupia, jak ojczym ją jakoś namówił.
Kiedy doszliśmy do parku wypuściłam go ze smyczy i zaczął latać dookoła. Dobrze, że ulica jest daleko od tego parku. Zaczęłam rzucać frisbee, a Max za nim latał i mi przynosił. Świetnie się bawiliśmy, nawet dzieci się do nas przyłączyły. Śmialiśmy się,bawiliśmy, było super. Tak mam 17 lat, a zachowuję się jak jakieś 10 letnie dziecko. Po prostu cieszę się życiem, bo nie wiadomo co może się stać, jestem młodą i szaloną dziewczyną. Ze mną jest różnie, raz jestem pochmurna, a potem cieszę się z nie wiadomo jakiś rzeczy. Zawsze tak mówią moi znajomi z klasy. Zawołałam psa. Kiedy przybiegł zapięłam go i poszliśmy do domu. Gdy szlam, czułam jak ktoś mnie obserwuje.. chodzi za mną tą samą drogą i nigdzie nie skręca. To jest strasznie dziwne uczucie, zawsze tak mam. Nie odwracam się i idę dalej. Przez całe 5 minut nadal to czuje, gwałtownie się odwracam, ale nikogo nie ma. What the fuck? Wzięłam Maxa na ręce i zaczęłam biec. Kiedy dobiegłam do domu, odwracałam się kilka razy czy nikt za mną nie biegł. Na szczęście nikogo nie było. Otworzyłam furtkę i szybko weszłam do domu. Zdjęłam trampki, czapkę i płaszcz. Wsadziłam rzeczy do szafki i szybko poszłam do pokoju..

                                                                         *Anonymouse*
Przez tydzień obserwowałem/am dziewczynę, dlaczego musimy to robić? Nie rozumiem tego. Nic nie zrobiła, a on/ona ma złe plany. Czasem żałuje, że to robię. Dziwne, że ona dopiero teraz się skapnęła jak ją śledzę. Widać, że ma swój świat. Musi być fajną dziewczyną. Dobrze, że nie wie kim jestem. Niech jej ojczym zapłaci nam ta kasę, bo będzie miała przez niego/ją niezłe kłopoty. Szkoda mi jej, bo nie wie co ją czeka. Dawałem do niego/jej informacje, co robiła przez tydzień i ten weekend. Nie lubię tego, czemu to ja musiałem robić? Kiedy się dowiedziałem co on/ona chce zrobić, mój cel był jeden.
Uratować ją od niego/ją. Wiem wszystko co chcą zrobić, gdzie chcą ją wywieźć i porwać. Oni/one przydzielili mi, że ja będę się nią opiekował/ła. Mam już plan co do tego, żeby jej pomóc, żeby uciekła, ze mną. Tylko musi mi uwierzyć, muszę z nią spędzać dużo czasu, żeby uwierzyła, i razem ze mną uciekła..

Ciąg dalszy nastąpi..
------------------------------------------------------------------------
Witam:) Na razie 1 rozdział jest nudnawy.
Ale to się zmieni w następnych rozdziałach.
Czekam na komentarze. :) xx

czwartek, 20 listopada 2014

Powitanie.

Hej! Witam was w moim nowym blogu o Lou i Alex! (Tak się nazywa główna bohaterka).
Co tydzień będą dodawane rozdziały, mogą być opóźnienia. Mam nadzieję, że wam się spodoba! <3
Natalie xx