Obudziło mnie światło dobiegające z dworu. Zwlekłam się z łóżka i podeszłam do drzwi, gdzie miałam zejść do kuchni. Jestem zbyt nie wyspana, żeby pójść do łazienki i się ogarnąć. Dzisiaj jest Niedziela, dzień,w którym nie wychodzę z domu, jedynie na spacer z moim psem i z powrotem do domu oglądać filmy w moim pokoju i napisać coś na tumblr, czy przejrzeć facebook'a. Kiedy zeszłam na dół zobaczyłam na zegarku godzinę 11:12. Poszłam do kuchni i zobaczyłam jak moja mama robi śniadanie.
-Cześć skarbie, już wstałaś?-Zapytała z uśmiechem na twarzy.
-Tak, co robisz na śniadanie?-Zapytałam.
-Bekon i smażone jajka.-Odpowiada.-Pójdź po ojczyma, budziłam go z 15 minut temu. Miał się tylko ubrać i umyć zęby.-Powiedziała, poszłam na górę do sypialni mamy i Davida. Miałam już zapukać, gdy usłyszałam jego dziwną rozmowę.
-Zapłacę wam niedługo.. -On ma jakieś długi?
-Masz na to 2 dni..-Miał na głośno mówiący, strasznie młody ten głos. Ej, robi się ciekawie.
-2 dni?! Przecież nie mam tyle ile trzeba, trochę mi brakuje! Dajcie mi miesiąc, a wam oddam.-Ojczym, w co ty się wpakowałeś?
-Ile ci brakuje?!-Ten głos robi się coraz straszniejszy.
-2 mln.- Ile?! 2 mln?! Jezu święty, aż mi się w głowie zakręciło. Tyle mu brakuje, to ciekawe ile pożyczył? 10 mln? Może więcej?
-Masz czas do jutra, albo będziesz bardzo żałować.-I się rozłączył, zaczynam się bać.. Zapukałam i weszłam do środka, siedział załamany na łóżku.
-Hej, um..mama czeka na ciebie na dole, i chciała ci przekazać, że wszystko jest gotowe..-Powiedziałam-Coś się stało, David?-Zapytałam.
-Nie, nic. Chodźmy.-Powiedział, zeszliśmy na dół. Śniadanie było gotowe, gdy mama nas zobaczyła uśmiechnęła się i wszyscy razem usiadliśmy do stołu zjeść śniadanie
-Co dziś będziecie robić?-Zapytała.
-Ja muszę dzisiaj jechać do pracy na kilka godzin.
-A ty, Alex?
-Ja to co zwykle robię co tydzień w Niedzielę. Wstaje, jem śniadanie, ide do pokoju obejrzeć film, następnie jem obiad, wychodzę z Maxem na dwór, wracam do domu, wchodzę na laptopa , jem kolacje, uczę się do ważnych przedmiotów, słucham muzyki i pisząc znów coś na laptopie i ide spać. Czyli to co zwykle robię w Niedzielę. -Mówię i zaczynam jeść bekon.- A ty, mamo?-Zapytałam.
-Ja za pewne będę sprzątać, prać i coś na podwórku robić, czyli sprzątać po Max'ie.-Opowiada. Wypiłam sok pomarańczowy i kończę moje śniadanie. Odpowiadam krótkie "Dziękuje" i biorę do rąk talerz, po czym wstawiam do zmywarki. Wychodzę z kuchni i podchodzę do balkonu,żeby wywietrzyć dom. Zobaczyłam, że Max chce wejść do domu. Otworzyłam i Max wbiegł szybko do domu. Czemu on jest wystraszony? Ciągle się trzęsie. Wzięłam go na ręce i zaprowadziłam go do mojej mamy. Przez jakiś czas pracowała w schronisku i pracowała też jako weterynarz. Podeszłam do niej i się zapytałam czy mogłaby zobaczyć co mu jest. Kiedyś było tak, że miał drzazgę w łapie, i się z tego powodu trząsł, nigdy nie piszczał.
Przeszukała jego łapy, brzuch, głowę, grzbiet i ogon, ale nic nie miał. Dała mi go na ręce i zaprowadziłam go do mojego pokoju. Kogo on się tak wystraszył? Człowieka, psa, kreta, ptaka? Położyłam go na łóżku i zaczęłam przeglądać filmy, których nie oglądałam, a są podobno zajebiste. Wybrałam "Gwiazd naszych wina", dziwne, że jeszcze tego nie oglądałam. Włożyłam płytę do DVD, położyłam się na łóżku, a koło mnie leżał Max. I wtedy zaczął się film..
***
Film był cudowny! Tyle się wypłakałam.. Muszę go jeszcze raz obejrzeć. Wstałam z łóżka, założyłam kapcie i skierowałam się do łazienki ,wyglądałam tragicznie. Nie musiałam umyć włosów więc uczesałam włosy i zrobiłam kucyka, ubrałam się w luźne ciuchy,a następnie wyszłam z łazienki. Na zegarku widniała godzina 14:35, za pewne mama już zrobiła obiad. Wybiegłam z pokoju i poczułam piękny zapach z kuchni. Czyżby kurczak?
-Witam ponownie.-Powiedziałam wesoła na twarzy.
-Jaki film oglądałaś?-Zapytała i położyła kurczaka na stole.
- Gwiazd naszych wina.- Powiedziałam i zjadłam kawałek.
-Musiał być ciekawy.-Powiedziała i usiadła na stole.- Był wzruszający, smutny?
-Był cudowny. Musisz obejrzeć, jest cudowny i można się wypłakać. Kochasz takie filmy. Dziwne, że jeszcze tego nie oglądałam.
-Dzisiaj wieczorem sobie obejrzę, dobry kurczak?-Zapytała z uśmiechem na twarzy.
-Pyszny jak zawsze.-Odpowiedziałam. Zawsze jej dania wychodzą pysznie, ale najbardziej jej wychodzą ciasta.
- Za tydzień jedziemy do Londynu, do twojej chrzestnej. Zaprosiła nas na weekend. Dawno się z kuzynką nie widziałaś, i z ciocią.
-Przecież wiesz, że ja i Kate nie za bardzo się lubimy. Ja i ona to inne światy, mamo.
-Obiecałam, że przyjedziesz. Z resztą ona się ucieszyła, że przyjedziesz. Nie zaszkodzi ci wyjechać na 2 dni, David też jedzie.
-No dobrze, ale jak wpadnę do studni, to nigdy więcej tam nie jadę.
-Oni mają studnie?-Zapytała ze zdziwieniem.
-Nie wiedziałaś? Tyle lat tam jeździmy..
-Musi być dobrze ukryta.-Powiedziała.
-Żebyś wiedziała.-Skończyłam swój obiad i zaniosłam mój i mamy talerz do zmywarki.- No to ja idę z Maxem na spacer, wrócę za godzinę.-Powiedziałam, wzięłam smycz,Frisbee, a następnie do pokoju, po psa. Gdy weszłam do pokoju, Max ze szczęścia zeskoczył z łóżka na widok smyczy. Ubrałam się w płaszcz, założyłam buty i zapięłam psa na smyczy, po czym wyszliśmy z pokoju, a następnie z domu.
Poszliśmy do parku, gdzie idzie się tylko 15 minut. Zawsze się tam bawię z psem, niektóre dzieci się z nim bawią, a rodzice nie mają nic przeciwko, jeśli pies nie ma wścieklizny. Kocham tego psa. Tyle lat namawiałam mamę, żeby go kupiła. Cieszyłam się jak głupia, jak ojczym ją jakoś namówił.
Kiedy doszliśmy do parku wypuściłam go ze smyczy i zaczął latać dookoła. Dobrze, że ulica jest daleko od tego parku. Zaczęłam rzucać frisbee, a Max za nim latał i mi przynosił. Świetnie się bawiliśmy, nawet dzieci się do nas przyłączyły. Śmialiśmy się,bawiliśmy, było super. Tak mam 17 lat, a zachowuję się jak jakieś 10 letnie dziecko. Po prostu cieszę się życiem, bo nie wiadomo co może się stać, jestem młodą i szaloną dziewczyną. Ze mną jest różnie, raz jestem pochmurna, a potem cieszę się z nie wiadomo jakiś rzeczy. Zawsze tak mówią moi znajomi z klasy. Zawołałam psa. Kiedy przybiegł zapięłam go i poszliśmy do domu. Gdy szlam, czułam jak ktoś mnie obserwuje.. chodzi za mną tą samą drogą i nigdzie nie skręca. To jest strasznie dziwne uczucie, zawsze tak mam. Nie odwracam się i idę dalej. Przez całe 5 minut nadal to czuje, gwałtownie się odwracam, ale nikogo nie ma. What the fuck? Wzięłam Maxa na ręce i zaczęłam biec. Kiedy dobiegłam do domu, odwracałam się kilka razy czy nikt za mną nie biegł. Na szczęście nikogo nie było. Otworzyłam furtkę i szybko weszłam do domu. Zdjęłam trampki, czapkę i płaszcz. Wsadziłam rzeczy do szafki i szybko poszłam do pokoju..
*Anonymouse*
Przez tydzień obserwowałem/am dziewczynę, dlaczego musimy to robić? Nie rozumiem tego. Nic nie zrobiła, a on/ona ma złe plany. Czasem żałuje, że to robię. Dziwne, że ona dopiero teraz się skapnęła jak ją śledzę. Widać, że ma swój świat. Musi być fajną dziewczyną. Dobrze, że nie wie kim jestem. Niech jej ojczym zapłaci nam ta kasę, bo będzie miała przez niego/ją niezłe kłopoty. Szkoda mi jej, bo nie wie co ją czeka. Dawałem do niego/jej informacje, co robiła przez tydzień i ten weekend. Nie lubię tego, czemu to ja musiałem robić? Kiedy się dowiedziałem co on/ona chce zrobić, mój cel był jeden.
Uratować ją od niego/ją. Wiem wszystko co chcą zrobić, gdzie chcą ją wywieźć i porwać. Oni/one przydzielili mi, że ja będę się nią opiekował/ła. Mam już plan co do tego, żeby jej pomóc, żeby uciekła, ze mną. Tylko musi mi uwierzyć, muszę z nią spędzać dużo czasu, żeby uwierzyła, i razem ze mną uciekła..
Ciąg dalszy nastąpi..
------------------------------------------------------------------------
Witam:) Na razie 1 rozdział jest nudnawy.
Ale to się zmieni w następnych rozdziałach.
Czekam na komentarze. :) xx